Na Grottgera rok temu

Wyrwana z marzeń, sięgnęłam do zdjęć zeszłorocznych i tych jeszcze wcześniejszych. Robię często zdjęcia chmur. Niewiele się w tym roku zmieniło, ponieważ często można zaobserwować podobne zjawiska. Kolory, struktura chmur i chmurek jest nie do opisania. Na pewno zieleń jest soczysta, świeża i nie tak wymęczona jak w zeszłym roku. Wokół mojego domu z dzieciństwa ( niestety niszczejącego) powstała istna łąka. Pełno na niej rumianków, dziewanny – raj dla pszczół, bąków , trzmieli. Pojawiły się rośliny, których nigdy nie widziałam na naszym terenie. Ptaki też mają dużo radości. Dąb, na Grottgera, o którym wspominałam już na blogu ma się doskonale , wygląda pięknie. Lato w pełnej krasie.

Pozdrowienia

Dana

16 Comments on “Na Grottgera rok temu”

  1. Gdyby Bombus terrestris chciałby przysiąść w bezruchu na chwilę, byłaby dla mnie niesamowita przyjemność zrobić zdjęcie. Miałam okazję zaobserwować jego pracę na łące podczas tegorocznego pobytu na Warmii. Była tam taka różnorodność kwiecia, że słychać było tylko głośne bzyczenie. I tu popróbowane i tam i tam jeszcze. Gdyby Bombus spojrzał na moją minę, przypuszczalnie powiedziałby: co ona tak się gapi i śmieje. Te Bombusy, które obserwowałam były konkretnych rozmiarów: duże i grubiutkie. Jest ich mniej niż pospolitych bąków. Dla mnie jedno i drugie jest piękne.
    Dziękuję Bombusie terrestrisie za odwiedziny i życzę wspaniałych lotów.
    Dana

  2. Ja też lubię. Lubię jak mieszają się chmury i często tu gdzie mieszkamy na tym się kończy. Samych wyładowań się boję, chociaż czasami wyglądają spektakularnie. Urzekają mnie kolory chmur.
    Dziękuję Aniu za komentarz.
    Dana

  3. Niebo i chmury niczym obrazy spod pędzla wyjęte … natura jest pierwszorzędną artystką, którą warto naśladować… co widać po pracach na blogu…

  4. Dzisiaj byliśmy na wycieczce. Chmury dały niesamowity popis różnorodności koloru i formy. Nikt nie jest w stanie tego odtworzyć. Ja tylko próbuje.
    Dziękuję za komentarz The Trooper.
    Dana

    1. Niedokładnie Basiu te same. Zostały zmienione z drewnianych na plastikowe – miały bardzo charakterystyczne zamykanie i żeby otwarte nie zamykały się , zapinane były po bokach na haczyki. Okna były skrzynkowe, podwójne. Na zimę od wewnątrz były zakładane drugie ramy. Pamiętam, że były uszczelniane watą. Z okien i werandy obserwowaliśmy co się dzieje w okolicy. Nie było takiej ilości drzew i krzaków, ponieważ wokoło mieszkańcy mieli swoje ogródki. W ogródkach kwitło życie towarzyskie. Dwóch z naszych sąsiadów było miłośnikami motorów. Najczęściej w niedzielę wystawiali motory, zawsze czyścili, przegazowywali je , zrobili rundkę wokół podwórka, aby wieczorem wstawić motory do garażu. Motory były nieskazitelnie czyste. Z okien i werandy było widać stację kolejową , kiosk i kawałek Waszego domu.
      Dziękuję Basiu za odwiedziny.
      Dana

  5. Pamiętam jeszcze p. Bronię, która mieszkała na parterze budynku o strony Sobieskiego. Czasem przychodziła do nas . Wspomnienia, wspomnienia ……:)

    1. Panią Bronię też pamiętamy. Była samotna. Niewiele o niej wiedzieliśmy. Była typem samotnika.
      Dziękuję Basiu za odwiedziny.
      Dana

    1. Staram się Szarlotko nie myśleć o niepokoju. Odganiam złe myśli, chociaż pchają się drzwiami i oknami. Niepokój u mnie widać na wskroś – nie potrafię inaczej. Obserwuje niebo od lat i bardzo mnie zachwyca to co się na nim dzieje. Rzeczywiście w tym roku bardzo często można zaobserwować przeróżne chmury, chmurzyska i chmureńki o różnym nasileniu szarości. Bez względu na rodzaj zachwycają mnie.
      Dana

      1. U mnie też każda emocja jest wypisana w spojrzeniu, mowie… najbardziej przeraża mnie różowe, płonące niebo.

        1. To, że tak mamy, wcale nie jest łatwe dla nas.
          Czasami jest bardzo czerwone niebo , kiedy zachodzi słońce i to mi się podoba.
          Pozdrawiam.
          Dana

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *